Wieczór czerwcowy. W salonie spotyka się pan Chwalibóg i panna Florentyna. Czekają na panią hrabinę Ewelinę, która tego wieczora ma wyruszyć za mężem zesłanym na Sybir. Wymaga tego moralność, obowiązek żony. Ewelina nie może zostać, bo „co ludzie powiedzą”. Córka, Mary ma pozostać w domu pod opieką krewnych. Hrabina się waha i wszyscy niepewni są dalszych wydarzeń. Hrabina nie kocha męża, jest on stary, związek zawarto aby majątek Eweliny został przy niej. Sama nim rozporządza. Wszyscy oczekują na kolację, gdyż hrabina zwleka z wyniesieniem bagaży, siedzi w pokoju i płacze. W salonie Florentyna spotyka „nieprzyzwoicie pięknego” porucznika Edmunda. Mieszka on od kilku miesięcy w oficynie, przeprowadzając „remont koni”. W stroju galowym jest Edmund, Florentyna mu dogryza, radzi mu, aby porozmawiał z Eweliną, wyznał jej swoje uczucia. Porucznik wychodzi, tymczasem Ewelina decyduje się wyruszyć o świcie. Florentyna, Chwalibóg i ciocia daniela decydują, że Ewelina nie oże wyjechać. Cały majątek wtedy upadnie, nie będzie miał kto nim zarządzać, każdy będzie chciał czerpać własne korzyści. Dochodzą do wniosku, że jedynie Edmund może skrócić wahanie Eweliny. Do rozmowy z nim zostaje wydelegowana Florentyna. Spotykają spacerującego porucznika, zapraszają go na kolację. Przychodzi już nie w mundurze, Ewelina w swoim pokoju. Podczas posiłku porucznik dużo pije, wszyscy obserwują go z niepokojem, Florentyna go prowokuje, sprowadza rozmowę na temat uczuć. Ewelina wzywa Chwaliboga, ten powraca z wieścią, że hrabina chce rozmawiać z porucznikiem. Chwalibóg, Florentyna i Daniela wychodzą na spacer, siadają na ławce z widokiem na okna Eweliny. Tymczasem ona rozmawia z Edmundem. Oficjalnie się z nim żegna, częstuje go jednak herbatą aby przedłużyć rozmowę. W końcu wyznaje mu, że tylko on może skłonić ją do pozostania. Siedzący na zewnątrz widzą, że w sypialni Eweliny gaśnie światło. O świcie z jej pokoju wyszedł półnagi Edmund z rozkazem, aby odprowadzić czekające konie do stajni. „Pani hrabina dzisiaj nie pojedzie”.
JAROSŁAW IWASZKIEWICZ „PANNY Z WILKA”
Wiktor Ruben jest zarządcą folwarku Stokroć, będącego własnością stowarzyszenia niewidomych. Wiktor zbliża się do 40, przeżył wojnę, przeżywa rozstrojenie nerwowe po śmierci przyjaciela, Jurka. Za radą lekarza bierze urlop i wyjeżdża do wujostwa. Nie był tam od ponad 15 lat. Niedaleko wuja, w folwarku Wilko mieszkała rodzina. Mieszkanki Wilka, siostry, często były odwiedzane przez Wiktora, gdy za młodu odwiedzał krewnych. Teraz, tak jak za dawnych lat Wiktor idąc do domu wuja najpierw odwiedza panny z Wilka.Je z nimi obiad. Jest zaskoczony jak się zmieniły, w jego pamięci pozostały młode i piękne. Julcia jest gruba, zamężna, ma 2 dzieci, Kazia rozwiedziona, 1 syn, Jola zamężna, bezdzietna, Zosia zamężna, 1 syn, Fela nie żyje, Tunia jest panną na wydaniu. Matka dziewcząt jest postacią niemal niewidoczną w domu. Okazuje się że Wiktor przez te wszystkie lata był ciągłym ich tematem rozmów, nie zapomniały o nim. Patrząc na Julcię Wiktor przypomina sobie jak przed laty przez pomyłkę wszedł do jej pokoju zamiast do swojego ( wtedy mieszkał w Wilku jako korepetytor Zosi) i położył się z nią w łóżku. Oboje udawali, że śpią, „przespali” tak całą noc. Za dnia udawali, że nic nie zaszło, nie wspomnieli między sobą o tym ani słowem, ale jeszcze 2 razy Wiktor „przez pomyłkę” wchodził nocą do pokoju Julci. Teraz zrozumiał, że „jak wtedy udawali, że śpią, tak teraz muszą udawać, że nie pamiętają.” W przeciwieństwie do Wilka, folwark wujostwa – Rożki- był domostwem skromnie urządzonym. Przebywając tu, Wiktor zupełnie zapomniał jakie sprawy skłoniły go do tego przyjazdu. Myślał o sprawach sprzed 15 lat. Wuj ciągle wypytywał o wojnę, Wiktorowi wydawało się że to nie jego życie, chciałby tylko dowiedzieć się od ciotki o pannach z Wilka, zasięgnąć informacji z zewnątrz. Cieszy się, że ciotka uważa go za przystojnego, zawsze myślał, ze nie podoba się pannom. Żal mu Feli, pewnie byłaby teraz najładniejsza, wyczuwa też dziwną niechęć wujostwa do Joli, jej mąż niemal nie przyjeżdża do wilka. Za to odwiedza ją wielu innych panów („puszcza się po prostu”). Zosia, z którą Wiktor zawsze najmniej się lubił (nauczyciel – uczennica), okazała się miłą towarzyszką rozmów, najbardziej damą ze wszystkich sióstr. Wiktor je w Wilku podwieczorek z siostrami. Jola zjawia się przy stole w towarzystwie 2 mężczyzn, jest też mąż Julci, Kawecki. Wiktor czuje się obco. Poprzedniego dnia był sam z siostrami, teraz atmosfera jest sztywna. Tunia oprowadza go po folwarku, idą na cmentarz, na grób Feli. W. Przypomina sobie, jak kiedyś spotkał ją nagą nad jeziorem, jak się zawstydziła i uciekła. Obok tej myśli pojawia się wspomnienie wojny. Grób Feli znajduje się w samym rogu cmentarza, przy murze, nie leży ona z resztą rodziny, grób jest zaniedbany, nikt już tu nie przychodzi. On wracając do Wilka najwięcej nadziei łączył z Felą. Następne dni Wiktor spędza z wujostwem, drażnią go „panowie” Joli. Któregoś dnia przychodzi ona do Rożków i zaprasza „wujostwo” na imieniny mamy. Jola zwierza mu się, że zawsze był dla niej autorytetem, teraz nadal zastanawia się co on myśli o jej postępowaniu, domyśla się, że go nie pochwala. Wiktor nie czuje się autorytetem, uważa, że nic nie osiągnął. Jola wydaje mu się obca, choć się kiedyś w niej podkochiwał. Zwierzał się za to Kazi. Ciotka nie lubi Joli, ma nadzieję, że Wiktor ożeni się z Tunią. On wie, że już w Wilku nie znajdzie żony. Po imieninowym obiedzie Wiktor znajduje Kazię w spiżarni. Zwierza jej się, że nie lubi swojej pracy, ona mówi mu, że się w nim kochała, teraz on zmienił się, „zgasł”. W czasie tej rozmowy Wiktor dochodzi do wniosku, że nigdy nie kochał żadnej kobiety. W dawnych czasach rozmowy, które ze sobą prowadzili nazywali „etapami”. Kolejnego dnia Wiktor wybrał się z Tunią na polowanie na kaczki. Miło spędzał z nią czas, bo nie miał żadnych wspomnień z nią związanych. Do tego bardzo przypominała mu Felę. Tego dnia pocałował Tunię, na co ona wybuchła śmiechem. Wieczorem wracając z lasu bryczką z Julcią, aby uchronić się przed upadkiem mocno ją chwycił. Powróciło wspomnienie dawnych nocy, ale żadne o tym nie wspomniało. Kolejne dni Wiktor unikał Wilka. W końcu odwiedza je, ale zastaje tylko Zosię. Potem spacer z Jolą i Tunią, obie mówią tylko, żeby mówić, Wiktor i tak ich nie słucha. Następnie udał się na nocną przejażdżkę konną z Jolą, po powrocie idą do jej sypialni. Wiktor wychodzi przez okno, następnego ranka już jest w Wilku. Obserwuje codzienne życie, dziewczęta ciągle jedzą. Wiktor boi się, że mógłby „wsiąknąć” w Wilko. Tak naprawdę praca daje mu jednak satysfakcję. Chce już wyjechać, ale jednocześnie czuje żal. Żegna się z „dziewczętami” obojętnie. Jola go odprowadza, jak wtedy w 1914. Żegnając się z nią czuje żal „za wszystkim co mija i odpływa” . Zbliżając się do stacji rozmyśla już o Stokroci.
Syrakuzy, kwiecień 1932
JAROSŁAW IWASZKIEWICZ „SERENITE”
Konstantemu Jedlińskiemu
Utwór ma formę listów, adresatką jest Pani Agata, znajoma autora, Augusta z młodości, sprzed I wojny światowej.
List 1, 8 września
Na początku autor opisuje obrazy, które interesowały go w młodości. Jednym z nich jest obraz Henriego Martina, zatytułowany Serenite. Przedstawia on postacie ludzi ulatujących do nieba, nie mają skrzydeł. Tytuł obrazu autor tłumaczy jako uspokojenie, choć nie jest to znaczenie dosłowne. Autor listu przebywa nad jeziorem, w posiadłości Marres Chouarta, 90-letniego naukowca, który zaprosił 80-letniego poetę aby tu wypoczął. Autor wspomina jak przed laty spacerował z Agatą i zemdlał. Zastanawia się „co by było gdyby…” Chciał jej wtedy wyznać miłość. Nie zrobił tego, parę miesięcy potem był już na froncie. Wojna przekonała go że „zasadniczą podszewką natury ludzkiej jest okrucieństwo”. Często ma sen, że musi opuszczać dom, nie jest to dom jego, ale Agaty, nigdzie jednak nie może jej znaleźć. Wspomina swe dalsze losy, pobyt w więzieniu, ślub Agaty. Twierdzi, że łączył ich tylko „zapach rosy”, pamięta ją tylko jako młodą dziewczynę i jest Agata dla niego symbolem młodości, chociaż zdarzało im się widywać później.Autor zastanawia się czy jest jakiś sposób na nieszczęście, czy można się na nie nie zgadzać. Opisuje swojego gospodarza, zwolennika logiki i naukowego myślenia, opisuje też jego pięknego służącego o imieniu Diego.
List 2, 12-go
Autor został odwieziony do szpitala, bo źle się poczuł. Ta wizyta przypomniała mu Agatę. Zaczyna sobie zdawać sprawę, że w jej życiu liczył się tylko szpital, bardziej niż małżeństwo, bardziej niż żałoba po córce. Wspomina Witka, nieodwzajemnioną miłość Agaty z czasu ich młodości. Miał do niego zawsze żal, bo Witek lubił się popisywać swoim ciałem i strojem. Wspomina też innego wspólnego znajomego, Karola. Obaj byli świadomi, że Witek jest zły, ale żaden nie powiedział tego Agacie. Wszystkie badania wypadły dobrze, August czuje się już lepiej, gdy Diego odwozi go do domu.
List 3, w parę dni później.
Autor czuje się niespokojnie, nie może sobie znaleźć miejsca. Opisuje Agacie park przy willi Chouarta, w tym parku często przesiadują kobiety z dziećmi i staruszkowie. Chouart lubi opowiadać mu o swojej młodości, Augusta to drażni, dzieli ich 10 lat, ale zupełnie nie mogą porównywać swoich wspomnień. Dla Polaka wojna 1914 nie była absurdem, jak dla Francuza. Autorowi doskwiera starość, ma poczucie, że już się nie liczy. Opisuje Agacie swoje dyskusje z gospodarzem, na temat logiki. Dla niego te zagadnienia są czystą abstrakcją, nie rozumie jak można rozmyślać, czy „fryzjer, który się sam goli, naprawdę sam się goli.” Innym ulubionym tematem naukowca są miłostki z jego młodości. Uwielbia oglądać zdjęcia swoich byłych ukochanych. Tymczasem autor wspomina swoje przeżycia z wojny, zastanawia się też jak odczuwa się ciało w momencie śmierci. Przypomina sobie również pogrzeb córki Agaty, tak była zatopiona w swym bólu, że nie widziała ludzi.
List 4, w parę dni później
Autor pisze o pięknie jesieni, jadł śniadanie przed willą w piękny słoneczny dzień, to chwila szczęśliwa, ale dla niego takie szczęśliwe chwile nie są prawdziwe, ponieważ każdy nie chce zmącić tej chwili i rozmowy toczą się na mało istotne tematy. Dlatego nie wspomnienia wojen mącą mu sen, a wspomnienia chwil spokojnych. Uważa ponadto, że Polacy żyją historią, nie mogą myśleć o szczęściu, bo są narodem, którego głównym mitem jest mit powstania. Opowiada też Agacie o tym, jak zginął Witek. Podziemie wydało na niego wyrok i na oczach również Augusta został uduszony krawatem. Nie strzelano do niego, gdyż w sąsiednim mieszkaniu przebywali Niemcy. Żałuje teraz August, że nigdy nie przyznał się Agacie, że pisze wiersze, że nigdy jej żadnego nie przeczytał. Wspomina swoich znajomych z młodości. Cieszy się, że nie widział ich starymi, zawsze w jego pamięci pozostaną młodzi. Nie chce mu się wierzyć, że i oni mogli się postarzeć. Gospodarz Augusta pogardza poezją, sztuką, uważa, że nie mogą zbawić świata. Ale zapomina, że nauka nie może zaprzeczyć śmierci. „A zbawiać świata, człowieka nie trzeba, śmierć wszystko wybawia. Przecież kiedy nie będziemy istnieć nie będą nas obchodzić żadne głody, nieszczęścia, klęski(…) Będziemy cisi i zbawieni.” Ta świadomość śmierci, uspokaja. Ta świadomość to serenite.