Rosyjscy żołnierze na próżno usiłowali zaprowadzić porządek. Kiedy Rosjanie podpalili most na Wiśle, odcinając drogę ucieczki Polakom, rozpoczęła się prawdziwa rzeź. Żołnierz rosyjscy nie okazywali nikomu litości, dosłownie kobietom i dzieciom, bo – jak wspominał generał – w ich pamięci nadal żywe było okrucieństwo Polaków wobec rosyjskich cywilów w czasie powstanie w Warszawie. В пять часов утра мы пошли на штурм, а в девять часов уже не было ни польского войска, защищавшего Прагу, ни самой Праги, ни ее жителей… В четыре часа времени совершилась ужасная месть за избиение наших в Варшаве.
Rakitiański i Bułharin przyznają, że realnie obraz szturmu na Pragę jawi się jako tragedia, niemniej jednak wg nich, aby pomimo gęstego ostrzału ze strony wroga, rzucić się naprzeciw śmierci i z wściekłą zawziętością rozrywać, rąbać wroga na kawałki – trzeba posiadać poważny powód. Za taki powód podają fakt, że w pierwszych szeregach szturmujących szli żołnierze generała Fierzena, którzy stacjonowali wtedy w Warszawie, a razem z nimi ich rodziny. Żołnierze zwyczajnie mścili się za spersonalizowane martwe żony, dzieci, rodzinę i przyjaciół. Suworow robił, co jedynie mógł, by nienawiść ferzenowców okiełznać, z jego rozkazu zburzono mosty na Wisle, bo aż strach pomyśleć, co ażeby się tało, gdyby mściciele przedostali się na druga stronę Warszawy.