poniedziałek, 9 września 2024

Po konferencji prof. Rojek pożegnał się z kolegami i automatycznie ruszył uliczkami, aż zatrzymał się przed domem Albina Grodzieckiego – kolegi z lat szkolnych. Poszedł do niego. Rojek czuł się niepewnie, a Albin myślał o tym jak pełen radości życia był Rojek jak się widzieli w ostatni dzień nauki. Rojek w końcu powiedział po co właściwie przyszedł: na konferencji mowa była o T., z główną przyczyną konferencji wahał się jednak, że aż najpierw zdążył obiad zjeść i powiedzieć, ze nie ma szczęścia w życiu. W końcu przeszedł do meritum. Konferencję zorganizował ksiądz katecheta i opowiedział o podsłuchanej przez księdza rozmowie syna Teofila (=„miłego Bogu”). Pocieszał radcę, że syna wysoko postawionego urzędnika nie wyrzuca się ot tak ze szkoły.Że w ogóle nie było o tym mowy,.Postanowiono przez tydzień nic nie robić, tylko obserwować. Roejk mówił też, że ta historia nie za bardzo wszystkich przejęła, ale ksiądz musi udawać, że to go martwi. Poparł też myśl Albina, że taki tydzień obserwacji to zguba dla T., bo jak nic coś palnie i nie będzie ratunku. Dlatego też przyszedł do niego Rojek. Po wyjściu Rojka zdał relację żonie, pełen żalu nie o to, że będzie świecił oczami w dyrekcji za syna, tylko że T. stał się obcym człowiekiem. W końcu i żona łkając na te słowa powiedziała Albinowi, co wie. On przyznał, że nie wie jakby się zachował wiedząc o wszystkim wcześniej, może pobudziłby w chłopcu tylko opór; teraz może sam się T. opamięta. Mówił to jednak by ulżyć żonie. Nakazał jej, by ostrzegła T. by zachowywał się ostrożnie w szkole – i nic więcej nie mówiła.
Nazajutrz Grodziecki zamknął się w pokoju, dopóki T. nie wyszedł do szkoły. Zapisał w kronice wydarzenia ubiegłego dnia, by za rok suche fakty przywołać. W biurze był tylko2 godziny, po czym poszedł do dyrektora szkoły – zmieszanego i spiętego. Radca, stanowczy mówił, że przesłuchania i śledztwa będą błędem, zwłaszcza, że to o co się rozchodzą jest dzieciństwem po prostu i że on najlepiej wie, co grozi ustawowo za czyn T.. Decydujący głos w tej sprawie miał jednak ksiądz, wezwano więc jego. Ksiądz był zaskoczony (nie uprzedzono go, że czeka na niego radca), jednak „szczęśliwy zbieg okoliczności” dzięki któremu radca dowiedział się o konferencji nazwał smutnym zdarzeniem, świadczącym o braku dyscypliny wśród nauczycieli, więc cóż się uczniom dziwić. Ksiądz mówił, o odpowiedzialności nie tylko T. (który na pewno winę wziąłby na siebie), ale też całej szkoły. Nie był łatwy do przekonania – zarzucił (delikatnie) Albinowi, że wcale nie zna syna, skoro pod jego okiem czytał książki do których nie powinien mieć dostępu i gubił siebie i innych, więc zapewnienie że zna swojego syna są nietrafione. Dał sobie jednak czas do namysłu, bo rację miał Albin twierdząc, że ostra kara tylko rozjątrzy chłopca i że przebaczenie już nieraz doprowadziło do nawrócenia.

Previous

Parandowski - Niebo w płomieniach żywot księdza cz2

Next

Parandowski - fragmenty Nieba w Płomieniach cz2

Check Also