Uwielbiam uczyć się nowych rzeczy, mimo że nie należę już do osób młodych. W chwili obecnej mam 33 lata, jednak jestem ciekawy świata w tym samym stopniu, co 10 i 20 lat temu. Więcej – mój głód wiedzy i nowych doświadczeń stale rośnie.
Od kiedy pamiętam marzyłem o tym, żeby podróżować. Gdy zaczynałem swoją aktywność na rynku pracy nie miałem oczywiście na to pieniędzy, z trudem udawało mi się utrzymać. Z czasem jednak rosły moje dochody, a wraz z nimi poziom życia, do tego udało mi się w stopniu komunikatywnym opanować język angielski, mogłem więc wreszcie wsiąść w pociąg lub samolot i wyruszyć za granicę.
Wiedza, którą zdobywa się podczas podróży, jest trudna do przecenienia. Oczywiście dużo możemy nauczyć się z książek, jednak klasyczna edukacja niesie głównie wiedzę teoretyczną. Z książek np. nie dowiedziałbym się, że aby będąc w Rosji uniknąć pobicia nawet gdy trafi się na mocno szemrane towarzystwo, wystarczy przyczepić do swojego ubrania czy plecaka czarno pomarańczową wstążeczkę, która w tym kraju stanowi symbol zwycięstwa w wielkiej wojnie ojczyźnianej. Albo tego, że policja w Londynie nie ma prawa wlepić człowiekowi mandatu za przechodzenie na czerwonym świetle.
Pierwszy raz za granicą byłem na Ukrainie, w tamtejszych Karpatach. Było to na długo przed tym, zanim w tym kraju zaczęło się robić niebezpiecznie. Celem mojej kolejnej wyprawy była Portugalia. Odwiedziłem tam przyjaciółkę, która będąc chemikiem badała ciecze jonowe na jednym z tamtejszych uniwersytetów. Następnie razem z tą samą przyjaciółką wybraliśmy się do Czech, aby zwiedzić Pragę i wziąć udział w festiwalu muzycznym. W zeszłym roku odwiedziliśmy Londyn, a w tym wybieramy się na wyprawę po republikach nadbałtyckich.