Bardzo istotne są dalsze rozważania Piusa XII, gdyż papież zauważa, że nikt nie ma prawa do ustanowienia zasad przeciwnych przywołanemu wyżej obiektywnemu porządkowi, ponieważ nie można zmienić natury zła i dobra. Z tego powodu rozporządzenia wydane wbrew temu porządkowi nie mają żadnej mocy wiążącej. Prawo ustanowione wbrew prawdzie nie jest w swej istocie prawem i nie obowiązuje jego przestrzeganie. O ile w przypadku prawa wątpliwego można by więc uznać, że lex dubia non obligat (wątpliwe prawo nie ma mocy wiążącej), to tym bardziej prawo ustanowione wbrew porządkowi obiektywnemu nie jest nawet w swej istocie prawem, ale sprzeczne jest z naturą. Trzeba przytoczyć obszerniejszy fragment z przemówienia papieskiego, aby przedstawić tą argumentację: „Przede wszystkim trzeba jasno stwierdzić, żadna ludzka władza, żadne państwo czy wspólnota państw, jakikolwiek byłby ich religijny charakter, nie może wydać pozytywnego nakazu, czy też pozytywnego upoważnienia do nauczania lub czynienia tego, co byłoby wbrew religijnej prawdzie lub dobru moralnemu. Taki nakaz czy upoważnienie nie miałyby żadnej mocy obowiązującej, nie działałyby. Żadna władza nie może wydać takiego nakazu, gdyż poddanie ducha i woli człowieka błędowi czy złu, albo traktowanie błędu i zła jako rzeczy obojętnych, jest sprzeczne z naturą. Nawet Bóg nie mógłby dać takiego pozytywnego przykazania lub upoważnienia, gdyż stałoby to w sprzeczności z Jego absolutną prawdą i świętością”.
Wspomniane rozumowanie ma zastosowanie nie tylko do władzy państwa albo wspólnoty narodów, ale w szczególny sposób odnosi się do Kościoła katolickiego. Pozostając w zgodzie z argumentacją Piusa XII można więc powiedzieć, że również (a nawet zwłaszcza) Kościół katolicki nie może „wydać pozytywnego nakazu, czy też pozytywnego upoważnienia do nauczania lub czynienia tego, co byłoby wbrew religijnej prawdzie lub dobru moralnemu”, a gdyby jakiś przedstawiciel tego Kościoła decyzję taką podjął, to „taki nakaz czy upoważnienie nie miałyby żadnej mocy obowiązującej, nie działałyby”. W innym miejscu tego samego wystąpienia papież powiedział bowiem, że „Kościół ma obowiązek uczyć i wychowywać, z całkowitą nieugiętością odnośnie prawdy i dobra; wypełniając ten absolutny obowiązek musi trwać i pracować wśród ludzi i narodów, mających niekiedy całkowicie odmienne wizje świata”. Aby wyjaśnić swe stanowisko, że w zakresie religii nie może być kompromisów i stanowiska pośredniego pomiędzy katolicyzmem i innymi religiami Pius XII dodaje, iż „Kościół zawsze stoi przed wyborem: albo kadzidło dla bałwanów, albo krew dla Chrystusa. Miejsce, gdzie się teraz znajdujecie, Wieczny Rzym z pozostałościami wielkości, która przeminęła, i ze wspaniałymi wspomnieniami o jego męczennikach, jest najbardziej wymownym dowodem odpowiedzi Kościoła. Nie palono kadzidła bałwanom, a chrześcijańska krew płynęła i uświęcała ziemię. Świątynie pogańskich bogów leżą w ruinach, jakkolwiek majestatycznych, to jednak zionących chłodem; podczas gdy przy grobach męczenników wierni wszystkich narodów i wszystkich języków gorąco powtarzają starodawne Wyznanie Apostolskie”.
W związku z tym rodzi się pytanie, dlaczego kilkanaście lat później na II Soborze Watykańskim uchwalono zasadę wolności religijnej, która pozostaje w sprzeczności z powyższymi argumentami przyznając pozytywne prawo, które stanowi, że „O ile spełnione są sprawiedliwe wymogi porządku publicznego, ciała religijne mają prawo żądać wolności, to jest możliwości samodzielnego kierowania sobą wedle własnych norm, publicznego oddawania czci Istocie Najwyższej (numen supremum), wspierania swych członków w praktyce życia religijnego, umacniania ich poprzez nauczanie, jak również tworzenia instytucji, w których będą oni mogli się ze sobą łączyć po to, by żyć zgodnie ze swoimi zasadami religijnymi”.
Wydaje się, że przyczyn tej najgłębszej zmiany należy się doszukiwać w innym punkcie odniesienia teologów przygotowujących dokumenty Vaticanum II, niż było to w przypadku papieży przedsoborowych. W dobie dostosowania Kościoła do współczesnego świata takim odniesieniem, wspólną płaszczyzną dialogu z cywilizacją liberalną stały się zasady praw człowieka i godności ludzkiej, w których podmiot ludzki (a nie wyznawane zasady) stanowi o wartości podejmowanych przez siebie działań na forum życia publicznego. Podobne przewartościowanie dostrzec można bez trudu w zasadach współczesnego ruchu ekumenicznego, gdyż niektórzy telogowie mówią obecnie o „teologii relatywistycznej”, uwarunkowanej subiektywizmem ludzkim różnych epok i nie przywołują tradycyjnych rozważań o obiektywnych zasadach Objawienia. Polski teolog, ks. prof. Łukasz Kamykowski napisał bowiem w ostatnim czasie, że: „Pewną analogią rozwoju dogmatów, wziętą z fizyki, może być przykład mechaniki klasycznej, która nie została zniesiona przez mechanikę relatywistyczną, lecz potraktowana jako szczególny jej przypadek. Można spodziewać się pełniejszego sformułowania zasady prymatu – takiego, który by nie przekreślał dogmatu, a uwzględniał złożoność życia i nowe perspektywy”. Rozumowanie takie było obce tradycyjnym teologom, którzy nie dopuszczali relatywizacji zasad katolickich. Nie mogli pojmować doktryny katolickiej jako szczególnego przypadku doktryny w ogóle, gdyż utożsamiali Kościół Chrystusowy z Kościołem Rzymskim i zasady katolickie stanowiły dla nich kryterium oceny. W rozważaniach nad zmianami w Kościele w naszej epoce problematyka eklezjologiczna ma zatem szczególnie istotne znaczenie, gdyż od przyjętej koncepcji Kościoła zależy też sposób rozumienia całej teologii, która podlega dziś znacznemu zróżnicowaniu.